Inwestycje infrastrukturalne zapewnią budownictwu stabilność

 

Długofalowe planowanie i nowe mechanizmy finansowania remedium na wahania unijnych budżetów? Są deklaracje Ministerstwa Infrastruktury - pytanie, czy się spełnią.

 

Po okresie zahamowania w sektorze budowlanym rynek czeka kumulacja prac w sektorze infrastrukturalnym. Specjaliści przewidują, że największe natężenie robót będzie miało miejse w latach 2027 - 2029.

 

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak mówił podczas prezentacji raportu Deloitte "Polskie spółki budowlane", że w ciągu 2024 roku usłyszał dużo postulatów dotyczących inwestycji i ich planowania pod kątem stabilizacji rynku. Wiele mówiło się też o uniezależnieniu procesów inwestycyjnych i budowlanych od procesów politycznych, co miałoby wygładzić sinusoidę trendów w budowlance.

 

– Mnie także zależy na długofalowej perspektywie – powiedział Klimczak i zapewnił, że praca nad mechanizmami finansowania trwa. Mowa tu o zmianach w Rządowym Funduszu Rozwoju Dróg odpowiedzialnym za inwestycje samorządów, a także funduszu odpowiedzialnym za duże inwestycje kolejowe – na wzór Krajowego Funduszu Drogowego, który powoduje, że GDDKiA nie jest tak uzależniona od funduszy unijnych jak PKP PLK.

 

– Ze strony Ministerstwa Infrastruktury padło bardzo dużo dobrych deklaracji, trzymamy za słowo – mówił Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa – Sytuacja branży budowlanej jest zła, ale są podstawy do optymizmu. Zaliczamy trzeci dołek od przystąpienia do UE, poprzednie przypadły na lata 2013 i 2016 – i ten obecny przypomina sytuację z 2016 r: zastój z powodu braku napływu funduszy unijnych. Tym razem z powodów politycznych, gdyby pieniądze z KPO napłynęły w latach 2023–2024, firmy budowlane miałyby pracę, dopiero pod koniec 2024 r. rozwiązał się worek z przetargami PKP PLK i GDDKiA. Wojsko, energetyka, samorządy – tu perspektywy rysują się również dobrze. Gorzej z inwestycjami prywatnymi, które wyhamowały z powodu wysokich stóp. Cięcia w strefie euro są, ale relatywnie nieduże, a w Polsce trwa dyskusja.

 

W spotkaniu brali też udział przedstwiciele spółek: Dyrektor Banaszkiewicz z PKP PLK i wiceminister Bukowiec w imieniu GDDKiA. Mówili, że już pracują nad planami inwestycyjnymi w ramach kolejnej perspektywy unijnej, która zacznie się w 2028 roku, by uniknąć "tradycyjnego" dołka.

 

PKP PLK i GDDKiA szykują współpracę z Ministerstwem Obrony przy strategicznych inwestycjach drogowych o znaczeniu obronnym i modernizacji dróg krajowych o znaczeniu strategicznym. MON miałoby sfinansować część projektów. Ale to nie wszystko: Ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej przewiduje możliwość budowy wzmocnionych budynków, a nawet budynków ze schronami, i tu również część pieniędzy mogłaby pochodzić z Ministerstwa Obrony i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

 

Jak mówił Bukowiec, bardzo istotnym elementem jest też odbudowa Ukrainy, gdzie Polska ma szanse stać się "hubem" jako najbliższy sąsiad z rozbudowanym potencjałem logistycznym i transportowym.

 

Poruszano też istotny temat polskiego rynku przetargów publicznych i wyroku TSUE o którym pisaliśmy jesienią ubiegłego roku. Chodzi o wykluczenie udziału firm spoza UE w procedurach przetargowych. Jak się okazuje, Polska jest jedynym krajem, który nie filtruje firm w przetargach, kraje ościenne wymagają certyfikacji nawet od krajów z UE.

 

– Powoli jest to realizowane, PKP PLK i urzędy morskie stosują możliwość, jaka wnika z wyroku TSUE. GDDKiA analizuje taką opcję. Będziemy na bieżąco reagować na to, co rynek będzie przynosił – skomentował wiceminister Bukowiec.

 

– Chodzi o zdrowy rozsądek, a nie zamykanie rynku, ale wszyscy muszą grać na takich samych zasadach – powiedział Kaźmierczak, odnosząc się do firm z Azji, które nie muszą spełniać unijnych norm, a czasem korzystają ze wsparcia swoich państw. – Chodzi o rzetelną ocenę potencjału a nie akceptowanie oświadczeń. Bo w razie kłopotów zapłacą podatnicy.

 

Fot.: Danist Soh (unsplash)

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL