Państwowa Inspekcja Pracy domaga się sankcji dla firm zatrudniających pracowników na czarno. Wśród możliwych kar wylicza się zwrot państwowych funduszy, ulg podatkowych czy zakaz składania ofert przy zamówieniach publicznych – pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wynika ze sprawozdania Państwowej Inspekcji Pracy na 2023 rok, w kraju stale pracuje duża liczba osób zatrudnionych "na czarno". Ale ze względu na trudności w wykrywaniu takich sytuacji statystyki mogą nie oddawać skali problemu.
"Receptę na to ma jednak PIP. W swoim sprawozdaniu proponuje nowe sankcje dla pracodawców. Obok kar finansowych, które mogłyby zależeć np. od skali naruszenia, postulowane są także środki niefinansowe, skutkujące jednak pogorszeniem sytuacji przedsiębiorcy na rynku. Te propozycje mogą teraz trafić na podatny grunt, bo w ostatnim czasie zapowiedziano powołanie zespołu ds. reformy PIP i przygotowanie nowej ustawy, która sprawi, że inspekcja będzie skuteczniejsza niż obecnie" - czytamy na łamach "Dziennika Gazety Prawnej'".
PIP proponuje sankcje takie jak zwrot wszelkiego rodzaju otrzymanych od państwa funduszy, dotacji i ulg podatkowych, a także zakaz składania ofert przy zamówieniach publicznych, czy brak możliwości występowania o stażystów i wieloletni zakaz zatrudniania cudzoziemców.
Zdaniem przedstawicieli PIP, takie metody karania nieuczciwych pracodawców byłyby bardziej dotkliwe niż kary pieniężne. Podobne sankcje funkcjonują w innych krajach Unii Europejskiej. Wśród postulatów PIP jest również zmodyfikowanie systemu kar finansowych. Dziś za powierzanie pracy na czarno grozi grzywna od tysiąca do 30 tysięcy złotych. Inspekcja domaga się, by jej wysokość była bardziej odczuwalna i zależna od liczby nielegalnie zatrudnionych osób.