Krótka historia maszyny doskonałej

 

Perpetuum mobile to maszyna, która wbrew prawom fizyki pracuje w nieskończoność bez zewnętrznego źródła energii. Istnieją dwie jej koncepcje: pierwsza wytwarza nadmiar energii, jest więc doskonałym generatorem. Drugi typ ani nie wytwarza, ani nie wytraca energii - jego entropia pozostaje wciąż taka sama.

 

Od czasu, kiedy tworzymy maszyny usiłujemy zbudować takie "urządzenie doskonałe". "Dziś wiadomo, że ze względu na prawa rządzące wszechświatem na to nie pozwalają." - mówił Donald Simanek, były profesor fizyki na Uniwersytecie Lock Haven w Pensylwanii i założyciel "Muzeum niedziałających urządzeń" - "Natura nie zna przykładów nieskończonego ruchu na poziomie wyższym niż atomowy."

 

Pierwsze i drugie prawo termodynamiki musiałoby zostać pogwałcone, by Perpetuum mobile mogło zaistnieć. Pierwsze mówi, że energia nie może być tworzona, a jedynie zmieniać formy. Drugie natomiast, że układ zamknięty będzie zawsze dążył do stanu jak największej entropii. Im więcej energii zostaje więc zamienione, tym więcej układ jej traci. Wieczna maszyna musiałaby zatem bezustannie tworzyć energię i dodawać ją do układu.

 

Oczywistość tych praw nie powstrzymała ciekawskich przed próbami obejścia "przepisów". Pierwsza udokumentowana próba stworzenia Perpetuum mobile mówi o kole zbudowanym przez indyjskiego twórcę Bhaskarę w XII wieku. Urządzenie miało się obracać bez końca dzięki celowo zachwianej równowadze - w obręczy znajdowały się zbiorniki z rtęcią. Inne stare projekty obejmowały wiatrak z XVI wieku oraz wiele pomysłow pochodzących z VII wieku, jak syfony czy młyny wodne.

 

Nie trzeba wspominać, że na projekcie maszyny doskonałej wielu miało nadzieję zarobić spore ilości pieniędzy. Wielu usiłowało nawet oszustwa. Najsłynniejszym z tych ostatnich stał się niejaki Charles Redheffer. W roku 1812 jego niesamowita maszyna wywołała niemałe poruszenie w Filadelfii i Nowym Jorku, ale dwukrotnie została "zdemaskowana" przez inżynierów. Fałszywy wynalazca ostatecznie zniknął z dużą ilością zarobionych pieniędzy.

 

Urządzenie Redheffera opierało się na założeniu, że ciągły ruch po pochyłej powierzchni może generować równie ciągły ruch poziomy. Maszyna posiadała duże wahadło z poziomym kołem zębatym na końcu. Na kole ustawione były dwie pochylnie z obciążeniem - kiedy ciężarki spadały, wprawiały duże koło w ruch, a ono z kolei poruszało mniejszym. Mniejsze koło miało dodawać energii wahadłu.

 

Podczas inspekcji, dziecko jednego z inżynierów zauważyło, że maszyna nie działa tak, jak twierdził jej twórca. Siła była przekazywana przez małe koło na duże, zamiast odwrotnie. Nie doszło jednak do konfrontacji. Ostatecznie oszukano samego oszusta - inżynierowie wynajęli specjalistę, by zbudował identyczną maszynę i również zasilł ją z ukrytego źródła. Następnie pokazano "działające" Perpetuum mobile Redhefferowi, który zaoferował sporo pieniędzy za zdradzenie tajemnicy jej budowy.

 

Inspektorzy nie wydali Redheffera. Zamiast tego pozwolili, by dokończeniem historii zajęły się media. Później oszust usiłował jeszcze raz wprowadzić widownię w błąd, przeniósłszy się do Nowego Jorku, ale tym razem bez powodzenia.

 

Jak mówi Donald Simek, "Ludzie inwestujący w doskonałą maszynę postrzegają fizykę jako zbiór niezwiązanych ze sobą przepisów, które można zastosować do konkretnych celów. Nie dostrzegają jednak największej siły fizyki: jej logicznej jedności."

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL