Internetowy sąd

W najnowszym numerze Robocze News, który mogliście zobaczyć podczas eRobocze SHOW w Lubieniu Kujawskim, znajduje się wiele tekstów branżowych poświęconych nie tylko samym maszynom. Między innymi, tradycyjnie już zobaczymy artykuł z poradami prawnymi - tym razem mecenas Łukasz Bąk skupił się na e-sądzie, czyli sądzie internetowym.

 

"Sąd elektroniczny to taki sąd, w którym sprawy załatwia się tylko drogą on-line. Co ciekawe, sami sędziowie i urzędnicy rezydują w Lublinie, tam bowiem zorganizowano komórkę oddelegowaną do obsługi e-spraw. Bez obaw, aby załatwić sprawę w e-sądzie nie będzie konieczny wyjazd na południe kraju.

 

Idea postępowania elektronicznego jest taka, aby rozpoznawać nieskomplikowane tematy. Jeżeli zatem Twój kontrahent zalega z fakturą i masz dość wysłuchiwania jego kolejnych usprawiedliwień oraz próśb o odroczenie, skorzystaj z drogi, którą daje e-sąd. Sprawa nadaje się do e-sądu, jeżeli nie ma sporu co do prawidłowości wykonania usług lub prac, ewentualnie innych, komplikujących okoliczności. Ostateczną decyzję co do tego, czy warto korzystać z narzędzia radzę skonsultować z prawnikiem.

 

Co do wykorzystania systemu, wszystko zaczyna się od rejestracji konta. To trochę tak, jak w sklepie internetowym. Dla przedsiębiorcy właściwym będzie konto podstawowe. Celem rejestracji podajemy szczegółowe dane, w tym pesel, wysyłamy wniosek i czekamy na link z ostatecznym potwierdzeniem rejestracji.

 

System e-sądu nie jest moim zdaniem bardzo czytelny i brakuje mu intuicyjności. Osobie nie obeznanej z procedurą będzie zatem trudno złożyć swój własny pozew. Oddajmy jednak temu narzędziu, że w wielu kwestiach prowadzi nas niemal za rękę.

 

Zaczyna się od wprowadzenia danych nierzetelnego kontrahenta – dokładnie dowiemy się, jakie informacje o firmie należy podać. Potem następuje zakładka z dowodami. Tam wpisujemy z jakich dokumentów wynika należność. System pozwala na wybór choćby opcji „faktura” oraz określenie jej numeru i daty wystawienia.

 

W tym miejscu bardzo ważna uwaga. Otóż składając pozew elektroniczny tylko deklarujemy posiadanie stosownych dowodów, nie wysyłamy ich do sądu. Niczego zatem nie skanujemy i nie wgrywamy do systemu. Jakakolwiek próba przeprowadzenia zeznań będzie również skazana na porażkę. Sąd orzeka w oparciu o to, co napiszemy. Formularz internetowy przewiduje oczywiście miejsce do
wpisania kwoty długu. Dodatkowo trzeba podać informację o rodzaju odsetek do naliczenia. Tu także może pojawić się problem, skutkujący nawet odmową rozpoznania sprawy.

 

Generalnie zakładam, że większość należności, których czytelnicy chcieliby dochodzić w e-sądzie wiążę się z odsetkami za opóźnienie w transakcjach umownych. Kłopot może pojawić się również w miejscu, gdzie należy podać termin przedawnienia – to zagadnienie bardziej dla prawnika, niż przedsiębiorcy.

 

Procedura kończy się sprawdzeniem poprawności formularza. Opis sprawy i współpracy z dłużnikiem powinien być krótki, zwięzły i jasny dla sądu. Jak wspominałem, w e-sądzie nie ma miejsca na niuanse i komplikacje. Instytucja działa na zasadzie: jest faktura – należą się pieniądze.

 

Pozew opatrywany jest podpisem kwalifikowanym lub za pośrednictwem systemu ePUAP. Dodajmy, że nie ma możliwości wysłania pozwu bez jego uprzedniego opłacenia. System wylicza wpis automatycznie od podanej kwoty. Będzie to 1,25% spornej sumy kwoty plus symboliczna prowizja manipulacyjna. Opłata jest zatem o wiele mniejsza niż tradycyjnej sprawy (różnica to 3,75%)"

 

Dalsza część tekstu czeka na was w numerze Robocze NEWS 3/2021. Prenumeratę czasopisma można zamawiać tutaj, a darmowy egzemplarz - pod tym linkiem.

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL